STAŃMY SIĘ UMIŁOWANIEM

2012-11-04 14:14

STAŃMY SIĘ UMIŁOWANIEM

Najdrożsi, tak wiele się dzieje, wielu z nas dostaje przekazy od Wyższej Mądrości w różnej formie. Są to  niezwykłe sny, wizje, medytacje, przekazy pisane. Jest to wspaniałe, gdyż pokazywany jest nam inny świat, jakże realnie odczuwany przez nasze serca. To świat ogromnej miłości, czystości, prawdy.

 

185173_3929924376690_22938584_n

To co dostajemy jest dla nas wskazówką, pociechą, wzmocnieniem. Niestety, bardzo często staje się ucieczką od codzienności, a tak nie powinno być. Wielu ucieka w ten inny świat zapominając o życiu tu i teraz.  To błąd, ponieważ to, co jest nam pokazywane ma być dla nas pociechą w trudach życia i wskazaniem celu  tu na ziemi. To nie ma być ucieczka od życia.

To co jest nam pokazywane przemawia: otwórz całe swe serce, miłuj siebie, ludzi, życie, aby ten świat niezwykłości i cudowności, który jest Ci pokazywany  zaistniał na Twej planecie.

Przecież po to tu jesteśmy, po to zeszliśmy na Ziemię, aby w tym czasie przemian, odnaleźć swą moc, przyjąć przewodnictwo duszy, stać się miłością , stać się latarnią i jaśnieć, aby i inni widząc nasze światło zechcieli zajaśnieć jak i my.

 

Mamy rozbłyskiwać niczym zimne ognie na choince, lecz nie gasnąć. Mamy trwać rozświetlając mrok, ukazując piękno i czarowność choinki / prawdziwego życia/.

Niektórzy z tych co dotknęli niezwykłości i prawdy, chcą uciekać i tęsknią za” tamtym” światem, inni poczuli w sobie misję i starają się poświecić tylko zgłębianiu tajemnicy.

A przecież MIŁOŚĆ MA BYĆ NIE DLA małej ziemskiej osobistej miłości, A DLA TWORZENIA NOWEJ RZECZYWISTOŚCI.

Co to oznacza?

Najdrożsi, oznacza to, że jeśli nie otworzymy swych serduszek i nie zaczniemy obdarowywać nimi życia, siebie, każdej istoty na tej planecie, to dar poznania niezwykłości, który otrzymaliśmy – po prostu marnujemy.

Nie mamy fruwać w wewnętrznym odczuwaniu swojej wyjątkowości i żyć tylko dla niej, lecz przełożyć nasze umiłowanie, uwznioślenie, czułość, współodczuwanie  na innych, na naszych braci z którymi jesteśmy jednością.

Jeśli zamykamy się tylko dla siebie w odczuwaniu cudu naszego istnienia to tak, jakbyśmy zamykali się w skorupie jajka. I cóż, że będzie wewnątrz świeciło jasnym światłem, skoro skorupa skutecznie odizoluje go od  jedności z innymi.

Kiedy nasz blask rozświetlimy na innych obdarzając ich sobą, umiłowaniem, uśmiechem, wsparciem, współistnieniem, naszymi darami, wówczas nastanie nowy świat, świat zjednoczenia w Bogu, zjednoczenia w czwartym wymiarze.

Czwarty wymiar zejdzie w nasz świat, miłość zagości w naszych DOMACH i zjednoczy się z trzecim światem, przemieniając go w raj.

Jesteście kochani niezwykli, wspaniali, proszę Was nie marnujcie tego daru, daru miłości, zagłębiając się tylko w poszukiwaniach, nie uciekajcie od życia i bliskich.

 

Prawdziwa duchowa mądrość to taka kiedy Miłość dajemy wszędzie i wokół, i czynimy świat nasz i naszych bliskich  rajem– to jest dopiero poznanie tajemnicy serca i czwartego wymiaru.

Nie da się przeskoczyć niczego, pominąć żadnej nauki i na nic wiedza i mądrość,  która jest tylko teoretyczna, której dotknęliśmy, jeśli nie ma w nas otwartości, szczerości, życzliwości, miłości, prawdy, wobec siebie samych i tych, którzy stają na naszej drodze.

Na nic wielkie mądrości, wizje, poznanie, jeśli nie przekłada się serca na umiłowanie innych.

Każdego dnia umieram, aby mógł żyć we mnie CHRYSTUS.

To nic innego jak droga ku SERCU, ku Nowemu Światu.

Każdego dnia umiera moje ego, aby mogła potęgować się  Świadomość Chrystusowa, czyli potęga serca, miłości.

Z różnych stron nadciąga przyszłość. Pokazują ją nam Mayowie  poprzez  Kalendarz i Przepowiednie, Drunvalo Melchizedek  poprzez  Mer Ka Ba,  Jezus poprzez swoje nauki, Nostradamus w swych wizjach, Edgar Cayce – śpiący prorok, Przewodnicy, Aniołowie i wielu innych mających kontakty z innymi wymiarami i przestrzeniami.

 

Wszyscy mówią o tym samym – o Epoce Serca i czasie, który przyspiesza, o konieczności pracy nad sobą i otworzeniem  wrót serca.

 

Nie ma już czasu na zapatrywanie się w przeszłość, na zwlekanie, obrażanie, ucieczki w depresję i niemoc. Nie ma czasu na stanie w miejscu i skupianie się na swym ego, które robi wszystko, aby udowodnić nam, że jest nam niezbędne  do życia. To jego walka o przetrwanie i zrobi dokładnie wszystko, aby odwieść nas od naszej oczyszczającej pracy, od MIŁOWANIA.

Będzie wprowadzało małe poczucie naszej wartości lub potęgowało uczucie pychy, będzie wprowadzało nas w smutek i kazało uciekać od życia w samotność lub wyzwalało tęsknotę za „tamtym „ światem,  będzie nam mąciło w głowach i sercach każąc nie ufać sobie i innym ludziom, zrobi wszystko, abyśmy tylko nie byli w łagodności, otwartości, ufności i miłości, bo wówczas musiałoby ono zniknąć.

To tak, jakby ego było kostką cukru trzymaną w dłoni człowieka skaczącego do wody. Kostka cukru pomyśli, że gdy człowiek wskoczy do rzeki, ona zniknie, dlatego szamocze się i stara udowodnić swoją niezastąpioność. A przecież nie zniknie ona, a  rozpuści się w miłości i stanie miłością, lecz czy jest to w stanie zrozumieć? NIE, bo jej świadomość nie ma takiego zasięgu. Jest więc w totalnym lęku przed własną śmiercią i zrobi wszystko, aby nie umrzeć.

Wyzwólmy się z obaw naszego ego i dajmy mu to czego nie jest w stanie zrozumieć, dajmy mu rozpłynąć się w rzece miłości, bo wówczas nie będzie już musiało się niczego obawiać, a zazna spokoju oraz wiecznej radości i pokoju.

Jakże chciałabym przytulić wszystkich tych, którzy są w Drodze i muszą zmierzać się z lękami swego ego, tak bardzo Was kocham. Gdybym mogła wziąć na siebie część Waszych obaw i słabości, lub choćby przytulić.

Niestety, nie da się zrobić nic za nikogo, bo wówczas wzrost nie jest prawdziwy. Każdy z nas jest ogromną potęgą miłowania i tylko każdy samodzielne może to z siebie wydobyć.

Ja mogę tylko utulać Was w moim sercu, wspomagając słowem, czułością, energią i pokazując jacy jesteście wyjątkowi i mocarni potęgę swych serc.

Chciałam napisać – Boże, gdyby można było Wam dać choć część tej miłości, którą czuję w tej chwili …… i usłyszałam: po prostu przelej to co czujesz na słowa, umieść swą miłość w tym co piszesz.

Jesteście moją miłością, jak i Bóg i nasze Wyższe Jaźnie, które są niczym najdroższa Matka.

Uczę się tej Miłości, umiłowania coraz bardziej i bardziej i proszę swą duszę, Boga i Wyższą Jaźń o oczyszczenie, aby moja miłość stała się czysta jak górski potok, jak najczystszy kryształ, a poprzez to mogła wspomóc wzrastanie każdego z Was i naszej ukochanej Ziemi.

Ukochani dostaję od Was sporo listów. Dzielicie się ze mną swoim sercem, bo inaczej tego nie mogę nazwać i za to ogromnie Wam dziękuję. To dowód Waszej miłości i jestem ogromnie za to wdzięczna, za każde słowo płynące z cudownych serduszek.

Przytoczę teraz fragment listu od  Janka mieszkającego w Niemczech.

Stracił niedawno żonę i jest w ogromnym smutku, choć radzi sobie naprawdę dobrze i robi wiele, aby odzyskać sens i radość życia.

Ten fragment  opisuje sen, który jest przesłaniem nie tylko dla niego, ale dla nas wszystkich.

Wiem, że wielu z Was otrzymuje różne przesłania i chętnie umieszczę jej na tej stronie, bo niosą one mądrość naszych dusz , aby wskazać nam drogę w przemianie. Jeśli chcecie, proszę piszcie, a zmieszczę te….. wieści od najwyższej mądrości.

„To było jakby w chmurach, kłębowisko chmur od jasnych po bardzo ciemne, w głębi po prawej stronie.  Po lewej jakby ołtarz w kształcie kielicha lub okrągłego stołu, w środku jakby powietrze, cudowne światło, białe na wszystkie strony. Wokół tego światła stały maleńkie światełka. A obok ołtarza czy kielicha był Anioł ubrany na biało. Miał piękne, jasne, długie włosy, które spływały wzdłuż głowy. I on z tych ciemności chmur wziął, jakby klęcząc, moje maleńkie światełko i postawił je na tym stole, dołączając do innych małych światełek.

I słyszałem cudowna muzykę, to nie był dźwięk instrumentów tylko chórów.

I zrozumiałem co to dla mnie oznacza. Że każda taka praca nad sobą nie idzie na marne, że jak każdy z nas zapali takie maleńkie światełko, to ono będzie dołączone do stołu pańskiego, a jak stół będzie pełny, to rozjaśnimy z Bogiem to kłębowisko chmur i znikną ciemności.”

Dziękuję  Janku za ten list i podzielenie się ze mną swoim snem.

Janek otrzymał w swym życiu wiele różnych znaków i myślę, że kiedy przyjmie z całą świadomością ich przesłanie, ból rozstania z ukochaną żoną przemieni się we wdzięczność za wspólne chwile i miłość ta pozwoli mu odczuć obecność żony, bo dusza tej kobiety jest ze swymi bliskimi.

A możemy wejść w odczuwanie takich energii wówczas, kiedy stajemy się cisi w swych sercach oraz ufni w mądrość Boga, kiedy oprócz miłości nie ma w nas już żadnego lęku ani ocen.

Podzielę się z Wami jeszcze jednym przesłaniem, które pojawiło się podczas regresu młodej kobiety.

Przyszła do mnie w swojej sprawie, zrobiłyśmy regres i niespodziewanie ……….ale o tym poniżej.

Na zakończenie sesji regresu robimy wybaczanie w osobami żyjącymi i nieżyjącymi, oraz możemy spotkać  się z duszami, które odeszły już  z tego planu.

Zrobiłyśmy wybaczanie i nagle pojawiła się dusza zmarłej tragicznie bliskiej kobiety. Dusza była w boleści, żalu i nienawiści do tego, który pozbawił ją życia.

Kiedy zobaczyła stojącego obok Jezusa  i poczuła Jego przeogromną miłość, zaczęła rozumieć  swe nieprawidłowe odczuwanie. To tak, jakby nagle zrozumiała, że bycie w bólu zatrzymuje ją w stanie zawieszenia między światami.

Patrzyła na Jezusa i zmieniała się, poczuła jak ważne jest wybaczenie, odpuszczenie poczucia żalu, nienawiści i oceny.

Jezus stał i emanował swą miłością. Jego energia miłowania i czułości obejmowały postać kobiety, a ona stawała się coraz bardziej miękka i rozumiejąca.

Nagle zapragnęła całkowitego oczyszczenia. Przytuliła się do Jezusa i zaczęła płakać. On obejmował ją czule i obdarzał całą swą przeogromną miłością. Ona łkała coraz bardziej i wzrastało w niej pragnienie całkowitego wybaczenia swemu oprawcy i poprzez to wyzwolenia się z ograniczającego i powodującego spętanie – bólu.

Jezus emanował coraz bardziej, tulił i głaskał,  a kobieta przemieniała się w anioła. Kiedy podniosła głowę z ramion Jezusa, zobaczyłam ją  cichą, spokojną, radosną.

Wyglądała jak anioł, unosiła się ponad ziemią i teraz z niej emanowała miłość.

Jezus stał w całej swej potędze. Stał jak olbrzym miłości, czułości, dobra, zrozumienia, współodczuwania. Jego Miłość przemieniła tę duszyczkę, choć tak naprawdę nie uczynił On niczego wyjątkowego. On był Miłością. Nie udzielał jej pouczeń, nie dawał rad, po prostu BYŁ w Miłowaniu tej duszy. Nie oceniał jej postępowania, żalu, trwania w nienawiści do swego zabójcy.

On  był w umiłowaniu tej duszy i potęga Jego Miłości dokonała przemiany.

To jest przesłanie dla nas Wszystkich  - bądźmy w umiłowaniu.

Niespodziewanie pojawiła się postać mężczyzny, który dokonał mordu. Był pewny siebie, hardy, trochę lekceważąco spoglądał na wszystkich.

Nagle zobaczył wyglądającą  jak anioł i emanująca miłością kobietę. Poznał ją i gdy podeszła do niego upadł na kolana. Jej niezwykłe ciepło, dobro, które z niej wypływało jakby poraziło go i w jednej chwili stał się świadomy krzywdy i bólu, który wyrządził. Poczuł na sobie cały ból, który ona odczuwała przez lata zawieszenia. Padł na kolana i zaczął prosić o wybaczenie.

A ona, piękna, delikatna, lecz potężna mocą swej miłości, odpowiedziała: Zostało Ci wybaczone. Było w niej tyle niezwykłego uczucia, jakby stała się cała umiłowaniem.

To był niezwykły widok i moje serce przepełniało wzruszenie, tak jak wówczas, kiedy to Jezus tulił ją do swej piersi.

Mężczyzna ponownie prosił- wybacz mi wszystko co zrobiłem, wybacz mi.

A ona ujęła jego głowę w swoje dłonie, spojrzała z czułością w jego oczy i powtórzyła spokojnie- : Zostało Ci wybaczone.

On łkał, czułam jego żal za wyrządzoną krzywdę i ogromne pragnienie spokoju. Poczuł czym jest uwolnienie od straszliwego poczucia winy. Błagał ją jeszcze raz o wybaczenie i jeszcze raz usłyszał- Odejdź, zostało Ci wybaczone. Jej słowa płynęły niczym anielska muzyka, niczym delikatny i łagodny zefirek. Mężczyzna wstał i wówczas podszedł do niego Jezus i otoczył go swoim ramieniem. Mężczyzna pełen pokory przysunął się do Niego i oboje odeszli w Światłość.

To co zobaczyłyśmy, jest dla nas wszystkich Kochani przesłaniem miłości. Nie zatrzymujmy żalu, bólu, wyzwalajmy się z tego, co jest dla nas pętami, pójdźmy za Jezusem, który powiedział, że  nie ważne jest jakie czyny popełnia człowiek, zawsze trzeba zobaczyć w nim cudowną duszę i wybaczyć, trzeba dotykać serca tego człowieka poprzez umiłowanie go, a nastąpi w nim przemiana.

Pójdźmy za tymi słowami i bądźmy w umiłowaniu każdej istoty na Ziemi, stańmy się jak ta kobieta.

Wyzwólmy się z bólu, żalu, nienawiści i stańmy się niczym aniołowie miłowania.

Nie musimy nikogo pouczać, nauczać, pokazywać błędów. Stańmy się MIŁOŚCIĄ i bądźmy w UMIŁOWANIU  swej duszy, Wyższej Jaźni i innych ludzi. Bądźmy w uwielbieniu i umiłowaniu, a stanie się na Ziemi cud przemiany.

Niech nasze działanie, słowa, myśli będą dotknięciem poprzez nasze serce, innych serc. Zawsze bądźmy w delikatnym, niczym anielska muzyka  dotyku dusz i serc.

Kocham Was wszystkich i miłuję całym swoim sercem.

Elen Elija  / artykuł dawny/

unoszcy si anio

źródło: https://www.epokaserca.pl